Nasz klaster
Młodziak otorbia osłonki mielinowe,
Niegdyś na Oxfordzie, dziś FUW sobie chwali.
Pragnie zostać erudytą detalu,
Wie w końcu jak twardą spację postawić.
Achinger z Maszą wkrótce się pobiorą
Mieszkanie w Warszawie zrosi płacz dzieciaka
Choć piękną przyszłość codziennością tkają
Czasem budzi ich niepokój spod Donbasu
Bliźniacy wrócili z wędrówki po pustyniach
Bogatsi w doktoraty i w powrót do siebie
Budowę własnych gniazd już zaczynają
Stolica tętni życiem, granicą tylko niebo
A niebo migdałowe odkrywa świat rozkoszy
Połączeń z innymi w chuci i spokoju
Smakuje tętno życia ujęty w sznury kodu
Umysłu błysk precyzji wśród cielesnego znoju
Grzybowy mędrzec zaś wciąż tworzy symulacje
Pełen stalowej woli, i szczypty ritalinu,
Eksperyment na sobie wbrew Świętej Edukacji
Podnosi do skali życiowego czynu
Mateusz odnalazł pojęcia i twierdzenia
Splątania istnień w więziach wielomiłości
Lecz odkrył też toksyczność akademii
Rusza w dalszą podróż, by go świat ugościł
Jeszcze Rysiek fizyk – mózgu już nie kwasi,
Jogę trenuje i twierdzi, że dorasta
I kończy ten list, z Waterloo, nie z Moskwy,
Trzeciego września dwa tysiące szesnaście.
(3.9.16, 47 Noecker St., Waterloo)
(aranżacja na głos i gitarę)