Jesień IX
in memoriam Дуга №1
Jesienią wyrzucony na wirażu lupanaru
Zbierałem luster fragmenty skażone
By zwrócić podrabiane monety mirażów
Odwracając sygnaturę popromienną zony
Ręce przez granice tęczy przeciągnięte
Ściągały na papier wzory ścisłych pojęć
Zamiast utulić serce wskroś przelękłe
Pożarem między trzecim okiem a domem
Leciałem wysoko na kursie, na ścieżce
Powięzi wibrowały, łzy feniksa w baku
Gdy wybuch kundalini reaktor rozerwał
Zgasł śpiew transhoryzontalnego pływaka
Wyniesiony z terenu katastrofy w nadfiolecie
Na tarczy doktora obliczałem zawzięcie
Jak zrenormalizować podczerwieni spektrum
Nieurojony czas własny uziemiając w sensie
Różnorodność imion znaczy wielość smaczeń
Każdej bylinie jej kształt światocienia
Sztuka efektywnych teorii kwestią pracy
Sad rodzi owoce wysiłku, nie śnienia
(30.I.18, Waterloo – 23.I.20, Sopot)