I fight

by Marta Rakoczy
transl. by Ryszard P. Kostecki
(with some corrections suggested by Daniel Ranard)



To have a zeal in my own silence,
forged by modest stoutheartedness,
is the green summit in feeling,
the shield of heaven and the armour of my awakenings.
Because I defend myself against entanglement
among actions, among thoughts, which like to play human,
among the wingless flutter,
without real air,
the puff of a crystal.
Because I do not want to suffocate,
in my own temples.
I will be raising opened hands,
to remember myself in a short moment
within the colonnade of clouds,
to twitch with the constellation’s chord.
I want to smash windows, with humility,
in myself, in the heart.
To let the stone, the tree,
the fulfilment of grain,
and the noise of spoken words
to barge in.
I am knocking out the window
in the name of the stained glass,
which is able to be translucent,
wear the humble transparency,
the timbre donated to light,
not its own.





Walczę


Mieć żarliwość we własnej ciszy,
ukutej skromną niezłomnością,
jest szczytem zielonym w uczuciu,
tarczą nieba i zbroją moich przebudzeń.
Bo bronię się przed uwikłaniem
w czyny moje, myśli, co grać lubią człowieka,
w trzepotanie bezskrzydłe,
pozbawione prawdziwego powietrza,
powiewu kryształu.
Bo udusić się nie chcę,
we własnych świątyniach.
Ręcę będę otwarte wznosić,
by się krótkim momentem
zapamiętać w kolumnadzie chmur,
zadrgać cięciwą gwiazdozbioru.
Wybijać chcę okna, ukorzeniem,
w sobie, sercu.
By wtargnął kamień, drzewo,
i zboża spełnienie,
szum rozmawianych słów.
Wybijam okno
w imię witraży,
co potrafią przeświecać,
nosić pokorną przejrzystość,
barwę podarowaną światłu,
nie własną.