Fotojonizacja
…i nagle rozpędzony wylatujesz poza orbity. Pędząc nadaną ci energią, nie spostrzegasz nawet, jak zostajesz wyrzucony poza ostatnią ramę materiału, opuszczając na zawsze rodzime miejsca i braci-elektrony. Już nigdy do nich nie wrócisz, nigdy nie znajdziecie się już na tej samej stabilnej orbicie wokół jednego sensu. I jeśli – trafem przypadkowej gry zderzeń, lub może przeznaczeniem nieznanych równań, – nie zostaniesz wychwycony przez inny atom, pomkniesz w nieskończoność zimnej pustki wszechświata – tam, gdzie martwe światło przez wieczność trwa – nie świecąc nikomu i nikogo nie grzejąc. Bez znaczenia.
Uważajcie na źródła fotonów.
(21 kwietnia 2006)