Sharm-el-Sheikh i hotel Gardenia | ||||||||||||||||||
Wycieczka z którą wybraliśmy się do Egiptu była bardzo tania i nie gwarantowała zakwaterowania w konkretnym hotelu - mieliśmy się dowiedzieć gdzie trafimy dopiero po wylądowaniu. Dzięki szybkiej interwencji organizującej imprezę Victorii przydzielono nam miejsca w bardzo sympatycznej 3-gwiazdkowej "Gardenii". Co prawda zbudowaną ją w środku szczerej pustyni, 2-3km od wybrzeża Morza Czerwonego, ale kompleks tworzących hotel pawilonów zamykał się w sprawiającą przytulne wrażenie całość, z basenem pośrodku. W praktyce zresztą jakość hotelu nie była specjalnie istotna, nurkowaliśmy tak intensywnie, że wyruszaliśmy do portu zaraz po śniadaniu i wracaliśmy tuż przed zmrokiem, wprost na kolację. I tak jednak przyjemnie wracało się do fajnego i spokojnego miejsca. Dodatkową atrakcję stanowiły piękne zachody słońca nad górami Synaju, które mogliśmy oglądać z dachu 2-piętowych pawilonów, w których mieszkaliśmy. | ||||||||||||||||||
| ||||||||||||||||||
Nurkowaliśmy tak intensywnie, że niewiele czasu zostało nam na zwiedzanie samego miasta. Prawdę mówiąc, nie było czego żałować - Sharm-el-Sheikh składa się niemal wyłącznie z mniejszych i większych hoteli rozrzuconych na pustyni, tworzących 40-kilometrowy ciąg wzdłuż brzegu morza. Atrakcji turystycznych w rodzaju zabytków nie ma tam w zasadzie wcale, więc w ciągu całego tygodnia wybraliśmy się tylko na jeden wieczorny spacer po "nowym" centrum, czyli Naama Bay, i dłuższą półdniową wycieczkę na zakupy do starszej częsci Sharm-el-Sheikh, Old Market. Naama Bay zrobiło na mnie wrażenie wręcz koszmarne - promieniowało atmosferą kiczu i wielkiej hałaśliwej dyskoteki, czegoś czego organicznie nie znoszę. Dla Kasi i dla mnie wakacje są tym ciekawsze, w im bardziej odludnym i mniej cywilizowanym otoczeniu je spędzamy. Rozrywkowe centrum Sharm stanowiło całkowite zaprzeczenie naszych upodobań i zmęczyło nas błyskawicznie. Przespacerowaliśmy się wzdłuż głównej promenady, wstąpiliśmy do kilku sklepów z pamiątkami - wydały nam się raczej drogie, zrobiliśmy parę niezbyt udanych fotek i z ulgą wróciliśmy odpoczywać do naszej spokojnej i cichej Gardenii. | ||||||||||||||||||
"Old Market", starsza handlowa część Sharm jest nieco ciekawsza i przyjemniejsza. Też nie ma tam żadnych zabytków, jest to po prostu zbiorowisko sklepów, sklepików i kawiarenek. Mimo to, wyszukiwanie co fajniejszych t-shirtów i mniej kiczowatych figurek czy naszyjników wydało nam się zabawniejsze niż przepychanie się przez podchmielony tłum na promenadzie Naama Bay. Spędziliśmy na Old Market sporo czasu, krążac po sklepach i wyszukując co ciekawsze i bardziej malownicze zaułki. Poniżej zamieszczam parę fotek ze spaceru:
| ||||||||||||||||||
|