Mania zawsze lubiła bawić się w dom. Bynajmniej nie dlatego, by miała złą rodzinę - żyła w kochającym ją otoczeniu, zawsze łagodnie do niej nastawionym. Może zbyt łagodnie?...
Mania miała blond kręcone włoski i błękitne oczy. Była wcieleniem niewinności. Nikt nigdy jednak nie próbował nawet zastanowić się nad trzema czerwonymi gwiazdkami, które często błyszczały w jej oczach - szczególnie wtedy, gdy bardzo czegoś chciała.
Gdy Mania miała prawie sześć lat, rodzice powiedzieli jej, że będzie miała braciszka. Mania tylko ścisnęła mocniej swego pluszowego misia i zamknęła się w swoim pokoju. "Dzieci zazwyczaj w ten sposób reagują na wieść o rodzeństwie" - powiedział Ojciec, uspakajając tym stwierdzeniem Matkę. Wkrótce w domu pojawił się Braciszek. Miał czarne włoski i brązowe oczy. Wszyscy przychodzili do Matki i Ojca w odwiedziny, zachwycając się nowym Członkiem Rodziny. Większość z nich zapomniała o Mani, która do tej pory zawsze znajdowała się w centrum uwagi. "Och, Ty Diabełku śliczny!" - Mania, dotychczasowy Aniołeczek, nie chciała już słuchać głosów dorosłych zachwycających się Braciszkiem... W jej oczach zabłyszczały trzy czerwone gwiazdki...
Nadszedł dzień urodzin Mani. Szóstych urodzin. Rodzice od rana krzątali się w kuchni przygotowując dla niej przyjęcie urodzinowe. Mania zaprosiła wszystkie koleżanki z przedszkola, rodzice zaprosili swoich znajomych - postanowili zadośćuczynić swojej Córeczce to, że ostatnio poświęcali jej mało uwagi.
Wieczorem Mania zdmuchnęła świeczki na torcie urodzinowym. Zanim wesołe ogniki zgasły, ich blask odbił się dziwną poświatą w jej oczach.
Mania bawiła się z koleżankami w swoim pokoju, cały czas trzymała na rękach swojego Ukochanego Misia. Dorośli żywo o czymś dyskutowali w pokoju obok. Braciszek spał u siebie, cicho pochrapując.
Nikt nie zauważył, kiedy Mania na chwilę wyszła.
"Syneeeeeczku!" - nagle z pokoju Braciszka dobiegł do wszystkich gości przerażony krzyk Matki. Diabełek zniknął, drzwi na klatkę zostały uchylone...
* * *
"Mamusiu, tak mi przykro, że Braciszka ktoś porwał... Bardzo za nim tęsknię" - powiedziała ze łzami w oczach Mania. Siedziały obie z Matką w pokoju dziewczynki. "Wiem, Aniołeczku, wiem... Ale musisz o tym zapomnieć... A jutro będziesz miała wspaniałe przyjęcie urodzinowe... Kończysz przecież siedem lat" - powiedziała Matka przytulając Manię, wstała i wyszła z pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, w oczach Mani pojawiły się trzy czerwone malutkie gwiazdki i dziewczynka z pasją rzuciła swoim Misiem w róg pokoju, po czym wyszła. Skoncentrowała się na trzaśnięciu drzwiami i nie zauważyła, że Misiowi odpadła głowa, a z odwłoka wątłego ciałka maskotki wyjrzała, niczym ciekawskie dziecko, nadgnita, mała kość ludzka...
|