Pracę nad kotłem rozpoczołem od wykonania palnika. Długo też zastanawiałem się nad "przepustnicą"...
Tak wygląda "zespół" panika. Okazało się ku memu zadowoleniu, że zapalniczkę można łatwo
wykorzystać jako zbiornik gazu z potrzebnymi zaworami. Wystarczy założyć na
dyszę zapalniczki rurkę dopasowującą ją wężyka - co za uproszczenie życia!
Po oberżnięciu guzika zapalniczka zmieści się w tendrze.
Palnik w zbliżeniu (Ø3x10).
Daje odrobinę świecący płomień długości z grubsza cala, 20ml wody gotuje w
czasie startu nadpsutego windows'a.
Para ze zbieralnika poprzez zawór trafią do przewodu głównego, stąd z kolei do rur przegrzewacza umieszczonych po bokach skrzyni ogniowej i dalej pod kotłem do cylindrów.
do którego para wpływa spod zbieralnika
Próby z palnikiem pokazanym powyżej pokazały, że nie jest on w stanie wytworzyć
płomienia w "skrzyni ogniowej". Jeśli zdjąć uszczelnienie pomiędzy blachą skrzyni ogniowej a blachą pod
walczakiem (nie ma go na zdjęciach wyżej), to można dostać stosunkowo stabilny płomień w skrzyni ogniowej,
ale powierzchnia spalania układa się z grubsza jak... palenisko, nie przyjmuje kształtu kropli.
Po kilku próbach zdecydowałem się na taki kształt palnika. Igła od strzykawki (Ø0.45 zewn.) obcięta na równo, trochę ściśnięta obcążkami;
jako dysza służy rurka mosiężna Ø2x18, kilka zwojów drutu miedzianego Ø0.3, który się żarzy,
rozgrzewając mieszankę i ułatwiając jej spalanie przy dużej prędkości.