Sąsiedztwo łąk i lasów Jury daje schronienie zwierzynie, która zdaje
się żyć w symbiozie z fizykami. Na trawniku przed CERNowską kantyną można
rankiem spotkać przechadzającą się czaplę. Wróble są tak bezczelne, że
potrafią wyjadać wprost z talerzy co bardziej zamyślonych lub rozdyskutowanych
fizyków. Na słupku przy drodze często siedzi kania i przygląda się samochodom
jadących do CERNu fizyków, jakby podziwiałą ich marki. W rzeczywistości
liczy na łatwy łup w postaci przejechanych gryzoni. Para świecących, sowich
oczu ukazująca się nagle przed maską samochodu w czasie powrotu z nocnej
szychty, to wrażenie jakiego nie dostarczy żaden horror. Marcin Konecki
przysięga się nawet (i ja mu wierzę), że kiedy o drugiej w nocy wracał
rowerem z CERNu to na środku ronda widział jelenia!
Kiedy samemu mieszkałem pod Jurą, co noc okoliczne jeże wyżerały z kociej miski chrupki Whiskas. Zdarzyło się też, że kiedy moja żona oglądała w telewizji film o ptakach wodnych, do pokoju weszła kuna. Była tak zajęta poszukiwaniem piskląt, że dała się złapać i pogłaskać.
CERN do strzyżenia trawy używa owiec, na czym zaoszczędza ok 100 000
CHF rocznie. Ma też własne stado danieli. Na terenie CERNu rośnie kilka
gatunków rzadkich roślin chronionych.
GW | foto: GW | Ostatnia zmiana: 7.11.1999 |