Zajęcia Klubu Odkrywców kojarzą mi się z fajną zabawą, dzięki której fizyka z czarnej magii przerodziła się w najprostszą naukę świata. Razem z przyjaciółką budowałyśmy różne urządzenia śmiejąc się przy tym i żartując z instruktorami. Tylko jedna rzecz pozostała dla mnie tajemnicą. Kiedyś nasz kolega Maciek, śmieszny okularniczek, zbudował elektrownię z cytryny. Do tej pory nie wiem, jak on to zrobił...
Kasia, VII klasa, 1999